wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 14.

Wasze komentarze motywują do dalszej pracy :)
~-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oboje wierciliśmy się w łóżku przez całą noc. Ostatecznie głowa Harrego spoczęła na mojej klatce, a ramiona pewnie oplatały moją talię uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Wyglądał tak niewinnie kiedy spał. Długie rzęsy spoczywały na lekko rumianych policzkach, usta miał rozchylone co było niezmiernie kuszące. Pochyliłam się składając mały pocałunek na jego policzku. Moje usta powoli znaczyły sobie drogę do jego warg, poprzez nos i podbródek.  Mruknął coś niezrozumiałego lekko podnosząc głowę. Zaspane oczy wpatrywały się we mnie z czułością, kiedy podnosił się, opierając plecami o wezgłowie łóżka. Uśmiechnął się do mnie, unosząc moje ciało, które spoczęło na jego silnym torsie. Pachniał tak dobrze.
-Jak się spało księżniczko?- jego głos zabrzmiał zaraz obok mojego ucha. Czułam jak zawija moje włosy wokół swoich palców.
-Znośnie, a tobie?- uniosłam się żeby na niego spojrzeć, jednak zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam lekki grymas rysujący się na jego twarzy.
-Znośnie?
-Tak, kopałeś mnie przez całą noc, ostatecznie decydując się, aby użyć mnie jako poduszki.- rzuciłam żywo gestykulując rękoma. Zaśmiał się głośno na mój komentarz ukazując malujące się dołeczki po obu stronach czarującego, zaspanego uśmiechu.
-Chyba będziesz się musiała przyzwyczaić, bo mnie spało się wyśmienicie.- mruknął całując czubek mojej głowy. Nawet taki prosty gest przy Harrym nabierał nowego, lepszego znaczenia. Objęłam jego talię mocniej, kiedy przysuną swoje ciepłe ciało bliżej mojego. Mogłam idealnie wyczuć rytm jego bijącego serca, kiedy w spokoju leżał rozkoszując się moją bliskością- przynajmniej taką miałam nadzieję.
-Oferta lodów nadal aktualna?- spytałam cichutko, kiedy lekko poruszył się zmieniając pozycję.
-Już się zacząłem martwić, że zapomniałaś.- szepnął zadowolonym tonem i dałabym sobie głowę uciąć, że się uśmiecha.
-Nigdy.
***
Nieprzyjemny wiatr owiał  moją twarz, kiedy otworzyłam drzwi, żeby wypuścić Harrego. Obiecał, że przyjedzie po mnie za dwie godziny, bo ma pilną sprawę do załatwienia. Moja podświadomość podpowiadała mi iż powinnam zapytać go, gdzie i do kogo się wybiera, jednak nie chciałam wymuszać tego na nim. Jestem pewna, że nadejdzie czas, kiedy opowie mi o tej sytuacji w parku. Ciepłe, miękkie usta wybudziły mnie z chwilowego zamyślenia. Duże dłonie chłopaka od razu powędrowały ma moje mocno zaokrąglone biodra, podczas gdy ja zarzuciłam swoje na jego kark mocniej przyciskając jego usta do swoich. Mruknął zadowolony, kiedy leciutko pociągnęłam go za włosy.
-Do zobaczenia królewno!- szybko cmokną mnie w nos zanim podreptał do swojego samochodu, całkiem znikając z mojego pola widzenia.  Nie wiem, co zaczynałam czuć do niego. Szczęście, kiedy jest obok. Smutek, kiedy go nie ma. Zdawałam sobie sprawę, że droga do serca Harrego długa, ale on zdecydowanie był tego wart. Miłości.
Nie minęły 2 godziny, kiedy czarny wóz bruneta zatrzymał się pod moim domem. Owinęłam się szalikiem, zanim ostatecznie wyszłam z mieszkania dokładnie zamykając drzwi. Zimny wiatr musnął moje policzki, kiedy się odwróciłam. Harry stał za mną szeroko się uśmiechając. Ręce miał splecione z tyłu za plecami, na jego głowie spoczywała granatowa czapka, która ujarzmiała jego loki. Uśmiech opleciony dwoma widocznymi dołeczkami. Ten chłopak był po prostu piękny. Szmaragdowa zieleń jego oczu, była niemal jak magnes. Jego dominująca postawa była bardzo onieśmielająca, jednak przełamałam się i podeszłam do niego przyciskając swoje usta do jego gorącego policzka.
-No dzień dobry skarbie.- ręka Harrego od razu odnalazła moją, co było w tamtym momencie bardzo przydatne. Jego ciepłe dłonie, były jak moja własne prywatne rękawiczki. Zdziwiłam się, kiedy zamiast do samochody pociągnął mnie lekko w stronę jednej z parkowych uliczek. Szliśmy tak razem, ze splecionymi dłońmi. Zero słów. One nie były potrzebne, cieszyliśmy się swoją obecnością, w tak naturalny sposób. Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta, kiedy ujrzałam małą budkę z lodami.
-I co, lody o tej porze roku smakują najlepiej.- mówi Harry, kiedy zaczyna jeść druga gałkę swoich czekoladowych lodów. W moich oczach, w jednej sekundzie zmienił się w małego, kędzierzawego chłopca jedzącego lody na ławce w parku. Tylko, że ten teraźniejszy Harry, jest dorosły i ma problem, który tuszuje i nie chce mi go wyjawić.
- Mój ojciec bierze ślub.- zaczął cicho- zabawne, nie? Z 3 kobietą. W sumie, czemu się dziwić. Milioner z ogromem pieniędzy na koncie, pięcioma domami w samym centrum Londynu.- umilkł. Jego oczy zaczęły skanować moją twarz, szukając jakby ratunku. Chwyciłam jego dłoń zachęcając aby skończył mówić.
-Zostawił mnie i mamę. Nie mieliśmy nic, podczas gdy on ma wszystko.
-Zaprzątanie sobie głowy tym, co ma ktoś inny, a czego nie mam ja, prowadzi donikąd. Każdy z nas ma coś, czego nie mają inni.- powiedziałam cicho.
-A co ja mam?

-Masz moje serce.

sobota, 9 listopada 2013

Twitter

Hejoooo <3
Przepraszam że na blogu nic się nie pojawia, ale kolejny rozdział jest w trakcie pisania :) 
Mam do was pytanie, mianowicie czy chcielibyście być informowani o nowych rozdziałach na TT, jeśli tak to podajcie swoje TT w komentarzach pod tym postem lub pod poprzednim rozdziałem :)
Mój TT
@werkaa10
Miłego wieczoru ;***

sobota, 19 października 2013

Rozdział 13.

Wasze komentarze motywują do dalszej pracy :)
~-------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy samochód zatrzymał się pod moim domem nacisnęłam klamkę, która o dziwo ustąpiła pod moją dłonią. Harry zawsze zamykał drzwi. Wysiadłam z auta, trzaskając drzwiami, odrobinę za mocno. Spojrzałam na Harrego, który posłał mi groźne spojrzenie, jednak nie mógł powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta. Podeszłam do niego, próbując dźgnąć go w dołeczek, który utworzył się, kiedy uważnie stał i szeroko uśmiechał się w moją stronę, jednak jego refleks był szybszy i odsunął głowę, ochraniając przy tym swoją twarz. Pochylił się chwilę potem delikatnie całując mój nos, gładząc przy tym policzki. Nie wiem, co takie robił, po prostu czułam się dobrze. Jego obecność miała na mnie kojący wpływ. Mógł nic nie robić. Wystarczy żeby był. Jego usta były lekko rozchylone, co było zbyt kuszące. Bez zastanowienia przywarłam swoimi ustami do jego, mruknął w zadowoleniu, prosząc o dostęp. Nasze języki toczyły między sobą zaciętą walkę o dominacje, podczas gdy jego ręka równomiernie gładziła moje plecy. To uczucie, kiedy trzymał mnie w ramionach, to bezpieczeństwo które mi dawał….Tylko Harry wzbudzał we mnie takie emocje. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy zabrakło nam powietrza. Przejechałam palcami po dolnej wardze, próbując jeszcze raz poczuć smak jego ust. Uśmiechnęłam się, widząc jak Harry robi to samo.
-Zostań na noc.- szepnęłam chowając swoją twarz w jego klatce. Kiwną głową prowadząc mnie do drzwi.
Doskonale znając układ swojego pokoju, bez problemu odnalazłam włącznik jasnych światełek wiszących na wezgłowiu łóżka. Pomieszczenie oblał przyjemny blask małych lampek. Podskoczyłam lekko, kiedy chłodne ręce zaczęły zataczać kółka na moim brzuchu. Wiedziałam, że gęsia skórka, która wykształciła się pod wpływem jego dotyku nie umknie jego uwadze, i nie zdziwiłam się, kiedy usłyszałam jego chichot. Westchnęłam cichutko, kiedy przywarł swoimi pełnymi ustami do obnażonej skóry mojej szyi. Powietrza w moich płucach było coraz mniej, a ja ledwo mogłam nabrać oddech, kiedy jego język znaczył mokre ślady w zagłębieniu między moją szyją a ramieniem. Nie mogłam go zobaczyć, ale czułam jak cwaniacki uśmiech rysuje się na jego ustach, zaśmiał się głośno, kiedy zaczęłam wyplątywać się z jego uścisku.
-Och! Daj spokój Harry!- rzuciłam i ruszyłam w stronę szafy. Głośny śmiech opuścił moje usta, kiedy chłopak zaczął mnie przedrzeźniać, zabawnie  wymachując przy tym rękami. Wystawiłam mu język i udałam się w stronę łazienki. Wieczorna rutyna odbyła się dużo szybciej niż zazwyczaj, gdy wiedziałam, że za ścianą czeka na mnie Harry, dlatego po 10 min wyszłam z łazienki. Nie byłam skrępowana tym co mam na sobie, duża i luźna koszulka była wystarczająco długa aby zakryć połowę moich ud. Podeszłam do łóżka, siadając po przeciwnej stronie co zielonooki. 
-Nie chcę o tym rozmawiać Em.- powiedział. Szczerze mówiąc nawet nie miałam zamiaru go to zapytać, ale kiwnęłam posłusznie głową na co posłał mi wdzięczny uśmiech. Zaczęłam wiercić się nerwowo, kiedy ogarnęła nas niezręczna cisza. 
-Więc, może opowiesz mi coś o sobie. –zaproponowałam.-Nawet nie wiem gdzie pracujesz.- powiedziałam i przysunęłam się w jego stronę.
-Pracuję na siłowni.- powiedział, również przysuwając się bliżej w moją stronę.
-Och..na siłowni.-Droczyłam się. Stanęłam na łóżku przybierając różne dziwne pozycje, aby jak najlepiej zaprezentować moje mięśnie, których niestety nie posiadałam. W pokoju rozbrzmiewały nasze śmiechy , kiedy kontynuowałam prezentacje moich bicepsów i tricepsów. Nigdy bym nie powiedziała, że będę mogła się tak dobrze bawić przy Harrym. Zapiszczałam, kiedy duże dłonie niespodziewanie chwyciły moje kostki i chwilę później leżałam na plecach na miękkiej powierzchni łóżka. Kędzierzawa głowa znalazła się tuż nad moją.
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział rozbawionym głosem czule cmokając moje usta.
-No ja myślę.- powiedziałam cicho obejmując go rękoma i mocno przyciskając do siebie. Przygryzł płatek mojego ucha niechętnie odrywając się ode mnie. Uważnie obserwowałam jak schodzi z łóżka i zrzuca z siebie ubrania, aby chwile potem schować się pod ciepły koc. Zaśmiałam się, kiedy przykrył się pod samą brodę i zaczął dygotać z zimna.
-Trochę tu zimno..masz ochotę przyjść tu do mnie?- zapytał przygryzając dolną wargę. Nie oponowałam zbyt długo, bo chwilę potem leżałam wtulona w jego nagi tors.
-Zabiorę Cię jutro na lody.- Harry wypalił z niczego na co ja podniosłam głowę.
-Co?..Na lody?- zaśmiałam się głośno, spoglądając na niego ze zdumieniem. Moje zdziwienie wyniosło by zero, gdyby powiedział, że zabierze mnie do klubu, czy na inną imprezę, raczej nie był typem osoby, która jako rankę proponuje wypad do kawiarni. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy ukrył twarz w poduszkach, próbując ukryć szkarłatny rumieniec.
-Z miłą chęcią pójdę z tobą na lody.- powiedziałam chowając się w jego ramionach. Pocałował mnie w czoło, gasząc przy tym nocną lampkę.
-Dobranoc skarbie.




piątek, 11 października 2013

Rozdział 12.

Wasze komentarze motywują do dalszej pracy :) Rozdział dedykowany mojej misi Łucji!
~-------------------------------------------------------------------------------------------
-Do zobaczenia Tomlinson !- rzuciłem i pchnąłem mocno szklane drzwi.
-Styles ! Czekaj, kiedy będzie kryształ?- spytał, kiedy już dochodziłem do samochodu. Odwróciłem się w jego stronę uważnie go obserwując. Oczy miał mocno czerwone, jeszcze nie doszedł do siebie po wczorajszej, jak sądzę imprezie. Odwaga, żeby przyznać się przed swoim własnym kumplem malała z każdą mijającą sekundą. Louis był jednym z tych „stałych” klientów. 
- Słuchaj stary, jutro wieczorem odbieram ostatnią dostawę, potem radzisz sobie sam.- powiedziałem i otworzyłem drzwi do samochodu. 
-Co? 
-To co słyszałeś, sory ale się spieszę.-  wpakowałem się do samochodu, lekko obawiając się jego reakcji. Zakląłem pod nosem widząc w lusterku jak Lou patrzy na mój odjeżdżający samochód z obrzydzeniem. Zawsze byliśmy w tym razem, używki, imprezy, dziewczyny. Na tym polegało nasze życie, i jestem pewien, że gdyby coś się stało na pewno mógłbym na niego liczyć. Zamknąłem oczy przypominając sobie w jaki sposób biały proszek kojąco na mnie działał. Głód w moim ciele ponownie o sobie przypomniał, jednak nie zwracałem na to uwagi. Jakby ktoś się mnie spytał co jest moim uzależnieniem, odpowiedź byłaby prosta – Em.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zostało jeszcze kilka minut do równej 19. Stałam przed lustrem nakładając błyszczyk na usta. Wygładziłam dłońmi czarny materiał sukienki, jeszcze raz się sobie przyglądając. Nie było we mnie nic wyjątkowego. Ciemne, długie, proste włosy związałam w koka, żeby utrzymać je z dala od klejącego się błyszczyka. Czekoladowe oczy, oprawione stosunkowo długimi, czarnymi rzęsami. Nie widziałam w sobie niczego nadzwyczajnego. Mocno zaokrąglone kształty, i niski wzrost nie były to raczej cechy, które przyciągały chłopców i byłam w 100% pewna, iż dziewczyny z którymi Harry wcześniej się umawiał były zupełnym przeciwieństwem mnie. Chwyciłam torebkę, słysząc jak samochód Harreg’o podjeżdża pod dom. Upewniłam się dwa razy czy dobrze zamknęłam drzwi zanim odwróciłam się chcąc podążyć w stronę bruneta, jednak zamiast tego niezdarnie odbiłam się od jego ciała, kiedy niespodziewanie zmaterializował się przede mną.
-Cześć Skarbie.- powiedział cicho i przyłożył swoje usta do mojego policzka. Przymróżyłam oczy rozkoszując się chwilą. Dotyk jego ust pozwalał mi na chwilowe odlecenie w nieświadomość. Otworzyłam oczy przyglądając mu się z zaciekawieniem. O mój Boże! Czy on kiedykolwiek będzie wyglądał gorzej niż ja?! Loki, które do tej pory opadały na jego czoło były zaczesane do tyłu, wyglądał niczym mój własny Adonis. 
-Chodź księżniczko.- chwycił delikatnie moją dłoń, i pomógł mi wejść do samochodu. 
-Gdzie jedziemy?- spytałam kiedy już zasiadł za kierownicą.
-Jeżeli powiem, że do kina to uciekniesz po raz 2 ?- spytał się i obdarzył mnie figlarnym uśmiechem.
-Nigdy.- szepnęłam jednak na tyle głośno aby usłyszał. Odwrócił głowę w moją stronę dokładnie mi się przyglądając. Przymróżył oczy jakby mierzył się z znaczeniem moich słów. 
Sala powoli się zapełniała a ja co chwilę zanurzałam rękę w pudełku z popcornem co było powodem cichego chichotu Harrego.  Wybór filmu nie był dla mnie zaskoczeniem ot kolejna komedia romantyczna z banalną fabułą, jednak siedziałam cicho wlepiając swój wzrok w ekran. Mój żołądek wywrócił się ze szczęścia, kiedy moje palce zostały schowane w dłoni Harrego. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy patrzyłam na nasze splecione palce, jednak szybko odwróciłam wzrok kiedy brunet mocno zacisną dłoń powodując ból mojej ręki. Na ekranie pojawił się park, bójka, masa krwi i … narkotyki. Palce Harrego coraz mocniej wbijały się w moją skórę, co powodowało ogromny ból. Jego twarz była niemalże jak ściana, kropelki potu pojawiły się na jego czole, miał mocno zaciśniętą szczękę. Wolną rękę przeniosłam na jego policzek, aby jakoś odwrócić jego uwagę. Moje oczy odnalazły jego, twarz powoli traciła orientalne rysy, odetchnęłam z ulgą, kiedy jego uścisk na mojej ręce się zmniejszył, jednak nasze palce nadal były splecione. Wyglądał jakby czuł się winny, z jakiegoś nieznanego mi powodu. Byłam prawie pewna, że wyczuł moje rosnące zdenerwowanie wywołane jego niecodziennym zachowaniem. Zaczął powtarzać moje imię niczym mantrę. Jego oddech cały czas był urywany, nieregularny. Światła na sali się zaświeciły, a my cały czas trwaliśmy w tej samej pozycji powoli uspokajając nasze oddechy.
-Harry.- szepnęłam prawie bezgłośnie powodując nagłe spięcie jego mięśni-spokojnie, chodź.- starałam się zachować trzeźwe myślenie w tej całej sytuacji. Wstał pierwszy i chwycił mnie w talii pomagając mi podnieść się z siedzenia. Mocniej ścisną moją dłoń, na co syknęłam z bólu, jednak na tyle cicho iż najwyraźniej nie dotarło to do uszu Harrego. 
Kiedy zimne powietrze oplotło moją twarz, stanęłam w miejscu biorąc długie i pełne oddechy. Kącikiem oka zerknęłam na Harrego, który powtarzał wykonywane przeze mnie czynności. 
-Dziękuję, Em…- szepną cichutko wtulając mnie w swój tors. Nawet w wysokich butach byłam na wysokości jego talii, lubiłam to, że znacznie górował nade mną wzrostem. Zaśmiał się kiedy mocno oplotłam go rękoma, pogłębiając nas w uścisku. Podniósł mój podbródek do góry, lekko pocierając swoim nosem o mój, jakby pytał się o pozwolenie. Kiwnęłam lekko głową, łącząc nasze usta. Jego wargi delikatnie masowały moje, pogłębiając pocałunek. Poczułam jak smaga językiem moją dolną wargę, prosząc o dostęp, jednak pozostałam nieugięta. Zaśmiał się głęboko,  na mój sprzeciw. Spojrzał na mnie z góry, cmokając lekko moje czoło poczym lekko pociągnął mnie w stronę samochodu. Nie chciałam poruszać tematu tej sytuacji w kinie więc milczałam przez całą drogę. Harry na pewno zbierał w sobie odwagę, żeby powiedzieć mi z kim się bił, i w co jest wplątany, lecz nie chciałam być nachalna wypytując go o wszystko, to tylko pogorszyło by sytuację. Jedyne co musze to odczytać gesty, zrozumieć słowa, poznać duszę i ciało. Tylko czy on mi na to pozwoli?


czwartek, 10 października 2013

Rozdział 11.

Wasze komentarze motywują do dalszej pracy :)
~-------------------------------------------------------------------------------------------
Głębokie, pełne niezadowolenia mruknięcie wydostało się z pomiędzy moich spierzchniętych warg, kiedy poranne promienie słoneczne bezczelnie przedzierały się przez zasłonki rażąc przy tym moje oczy. Usiłowałam podnieść rękę aby przetrzeć zaspane oczy, jednak coś mi to uniemożliwiało. Ciepłe ciało Harreg’o leżało tuż obok mojego. Jego głowa bezpiecznie spoczywała na  mojej klatce, wyglądało to tak jakby użył mnie zamiast poduszki. Postawna postura zdawała się być jakby tarczą dla mnie. Wytatuowane ramie pewnie oplatało moje ciało. Nie ważne jak szorstki i straszny potrafi być, wtedy wyglądał naprawdę uroczo.  Kędzierzawa głowa podnosiła się i opadała wraz z ruchem mojej klatki piersiowej, musiał się przemieścić podczas snu. Trzymał mnie przerażająco blisko siebie, rogi mojej koszulki były ciasno uwięzione w jego dłoniach, podczas gdy dalej lekko pochrapywał. Jednak było coś, co siedziało mi w głowie niczym jak tekst jakieś durnowatej piosenki- sytuacja z wczoraj. Obraz zakrwawionego Harreg’o dalej wirował mi w głowie. Spojrzałam na jego twarz. Usta miał opuchnięte a policzki niemalże purpurowe. Fioletowe podkowy wokół oczu już nie zrobiły na mnie wrażenia, mogłabym raczej powiedzieć, że w moich oczach był to raczej nieodłączany element jego wyglądu. Ciemnofioletowe sińce i malinowe usta.
-Em?- cichy, poranny szept Harreg’o dotarł do moich uszu. Natychmiast cofnęłam rękę, która do tej pory bezkarnie spoczywała w jego lokach. Mrukną niezadowolony, i odnalazłszy moją dłoń z powrotem umieścił ją pomiędzy brązowymi włosami. Nie ruszał się, ale dobrze wiedziałam, że już nie śpi. 
-Harry?- szepnęłam.- Ciężko mi.- powiedziałam nieco głośniej na co zacieśnił uścisk na mojej talii, kompletnie mnie ignorując. Już zdążyłam poznać jego olewczy stosunek do wszystkiego, ale moje kończyny były już niemal sparaliżowane przez ciężar napierający na moje ciało. Głośny śmiech Harreg’o rozniósł się po pokoju w odpowiedzi na to gdy próbowałam zepchnąć go z siebie, i jak na złość moje próby okazywały się nieskuteczne. 
-Dobra, dobra…- mrukną niezadowolony powoli zsuwając się z mojego ciała. Byłam zaskoczona, kiedy wstał z łóżka i podreptał do kuchni. Moja ciekawość wisiała na włosku, jednak chęć pozostania w ciepłym łóżku zwyciężyła. Kilka minut później kędzierzawa głowa pojawiła się przed moją twarzą, nie mogłam ukryć uśmiechu cisnącego się na moje usta, kiedy pomachał kubkiem herbaty przed moimi oczami. Usiadłam biorąc od niego kubek z gorącą cieczą powoli upijając jeden łyk. Moje oczy wędrowały po obnażonej klatce chłopaka, kiedy siadał po drugiej stronie łóżka krzyżując nogi. 
-Wiesz o co się zapytam, Harry.- powiedziałam cicho, nie patrząc na niego.  Słyszałam jego nierówne oddechy, jednak dalej milczał. Podniosłam wzrok aby spotkać się z jego niemalże przestraszonym spojrzeniem. Bał się. Nie musiał nic mówić, był jedną z tych osób, która nie dzieli się swoimi problemami, a ja pomimo tego, że nie chciałam musiałam to uszanować. Ścisnęłam pocieszająco jego dłoń, co przyjął z wdzięcznością. Nie ukrywam, że lekki strach z wczorajszego wieczora dalej we mnie siedział, ale robiłam wszystko, aby nie było tego po mnie widać. Jego ciało powoli się rozluźniało, kiedy kontynuowałam pocieranie jego ręki. Uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.
-Zaraz wracam.- powiedziałam zanim zniknęłam za drzwiami łazienki. Moje ciało powoli się odprężało, kiedy weszłam  do kabiny prysznicowej. Gorąca woda jakby zmywała ciężar z wczorajszego dnia. Szklane drzwi kabiny lekko się uchyliły, a ja odwróciłam się tyłem widząc jak umięśnione ciało Harreg’o staje przed moim nosem. Rękami zakryłam moje nagie ciało, jednak nie na długo. Sprawne ręce chłopaka szybko przyciągnęły mnie do jego ciała. Mocno wtulił mnie w swój tors. 
-Przepraszam.- wyszeptał mi do ucha. Staliśmy po prostu wtuleni w siebie, podczas gdy woda obmywała nasze ciała. W powietrzu unosił się zapach kokosowego żelu pod prysznic, którego zdążyłam użyć zanim Harry niespodziewanie zjawił się pod prysznicem. Uczucia, które zaczynałam żywić do tego chłopaka były poza moim wyobrażeniem.
-Przepraszam….
Chłopak zakręcił wodę, sięgając po ręcznik i owijając go wokół swoim bioder. Odwróciłam się tyłem zasłaniając swoje oczy. Zaśmiał się, wychodząc z kabiny.
-Jestem już ubrany, możesz wyjść.- jego pełen rozbawienia głos rozniósł się echem po łazience. Wychyliłam swoją głowę zza szyby, chowając resztę swojego ciała. Stał z ręcznikiem rozłożonym między jego rękami, szczerząc się głupkowato. 
-Zamknij oczy.- nakazałam uśmiechając się na widok jego mokrych jeszcze włosów. Kropelki wody skapywały na jego opalone ciało, odziane jedynie w bokserki. Mój rytmiczny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, kiedy mocno zacisną oczy, powodując lekki grymas rysujący się na jego twarzy. Wyszłam z kabiny podążając w stronę chłopaka, trzymającego ręcznik. Owinął mnie materiałem mocno oplatając moje ciało ramionami.  To co czuje, kiedy trzyma mnie w uścisku to jest coś nie do opisania. Złożył mały pocałunek na moim czole, poczym wyszedł z pomieszczenia.
Wyszłam z łazienki, ubrana i umalowana. Łóżko było pościelone, ale Hareego nie było. Mała karteczka leżała na biurku.
                     „Przyjadę po ciebie dzisiaj o 19, Harry Xx”

sobota, 21 września 2013

Rozdział 10.

Cześć, przed wami rozdział 10, przepraszam za przerwę. 
4 kom= next
Wasze komentarze motywują do dalszej pracy :)
~----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Roz­bierz jej słowa ze strachu i krzy­ku, niech staną przed Tobą na­gie, bezbronne
             A Ty je szep­tem otul, ukołysz w ko­cyku, niech się nie błąkają bezdomne 
 Nie chce mnie znać. Nie życzyła sobie mojego towarzystwa, bała się.Wyszedłem z mieszkania Em, śmiało podążając w stronę parku. Nie mogłem się spóźnić na spotkanie z Joshem. Dowiedział się, że moja działalność w tym biznesie się kończy, nie chciał tego. Duże pieniądze, które uzyskał za pomocą mojego pośrednictwa w tym gównie przynosiły mu ogromne korzyści. Zobaczyłem go opierającego się o jedno z drzew.
-Styles, Styles, Styles…- jego cichy ale zarazem donośny głos zabrzmiał mi w uszach, kiedy się do niego zbliżałem. 
-Dostaniesz swoje pieniądze ostatni raz, potem nasze drogi się rozejdą Josh.- rzuciłem. Jego ramiona pokryte tatuażami napięły się, kiedy skrzyżował ręce na klatce. 
-Nie wydaje mi się Styles.
-A mi owszem, ostatni przelew, jutro. Potem koniec umowy.- zaśmiał się szyderczo na moje słowa. Odwróciłem się ruszając w przeciwną stronę.
-Ty śmieciu.- krzykną i rzucił się na mnie, okładając pięściami.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Czułam się ,źle. Czułam, że Harry potrzebuje mnie i mojej pomocy. Chciałam zrozumieć jego słowa, odczytać jego gesty i podać czystą kartę, by wiedział, że może na mnie polegać. Bez zastanowienia wybiegłam z domu. Moje nogi z łatwością pokonywały kolejne metry. Oszukałabym się gdybym powiedziała, że mi nie zależy. Zależy i to za bardzo. Moje ciało powoli opadało z sił. Zwolniłam tempo. 
-Podpisaliśmy umowę, pamiętasz?- ciężki, męski głos dobiegł do moich uszu. Jęki, i łomoty dobiegały z parku.
-Nasza umowa została zerwana Josh!- O Boże! To był głos Harreg’o. Ruszyłam w stronę ogromnego drzewa. To co zobaczyłam. Ciało Harrego leżało pozwijane na trawie, podczas gdy jakiś mężczyzna okładał go pięściami.
-Harry! – nie myślałam logicznie. Ruszyłam w stronę jego pozwijanego ciała.
-Em, Em odsuń się.!
-O proszę! Do tego doszło, że dziewczyna musi Cię bronić.- szyderczy ton jego głosu, wzbudził jeszcze większą odrazę. – Ślicznotka.- cofnęłam się, kiedy ruszył w moją stronę.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem Styles.- rzucił i spluną na ziemię, po sekundzie już go nie było.  Cała twarz Harreg’o pokryta była krwią. 
-Harry, proszę..proszę otwórz oczy. – niemalże błagałam. Łzy, które wypływały z moich oczu spadały na jego policzki, kiedy klęczałam nad nim. O Boże.
Męczyłam się, co chwilę poprawiając jego ramię. Posiniaczone oczy były lekko otwarte, kiedy bełkotał pod nosem.  Ledwo byłam w stanie dojść z nim do mojego pokoju, schody okazały się być największą przeszkodą. Położyłam go delikatnie na łóżku, ściągając jego buty. Penetrowałam szafki w poszukiwaniu gazików i wody utlenionej, kiedy już znalazłam wróciłam do Harreg’o. Jego czy były otwarte, jakby próbował przyzwyczaić się do otoczenia. Mimo siniaków, i krwi rozmazanej na policzkach wyglądał pięknie. 
-Em…- cichy ledwo słyszalny głos wydostał się z pomiędzy napuchniętych warg.
-Spokojnie Harry.- szepnęłam przykładając nasączony gazik do rany na policzku. Syknął z bólu, lekko odsuwając swoją twarz od gazika. Poddał się w końcu mojemu zabiegowi, kładąc głowę z powrotem na poduszce. 
-Przepraszam Em…
-Jest w porządku Harry, spokojnie.- szepnęłam odstawiając wodę utlenioną na szafkę obok łóżka. Położyłam się obok Harreg’o przykrywając nas kołdrą. Objął mnie swoim ramieniem, delikatnie przyciągając mnie do swojego ciała. Nie byłam pewna co do niego czuję, nie wiem co ciągnęło mnie do niego tak bardzo. Mieć uczu­cie, że się jest spęta­nym, a równocześnie in­ne uczu­cie, że po uwol­nieniu z pęt byłoby jeszcze gorzej. 

piątek, 13 września 2013

Rozdział 09.

Przepraszam za długą przerwę.
3 kom= next :)
Wasze komentarze motywują do dalszej pracy.
~-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Biegłam ile sił w nogach, aby zwiększyć dystans między mną a Harrym. Bałam się. Strach, który zawładną moim ciałem był tak duży, że nawet nie zwracałam uwagi na palący ból w płucach, chęć bycia jak najdalej od niego zwyciężała nad poczuciem chwilowego dyskomfortu. 
***
Pomachałam na pożegnanie do Jade, powolnym krokiem ruszając w stronę przystanku. Sytuacja w dzisiejszego poranka dalej siedziała mi w głowie, ukrywałam moje zdenerwowanie w pracy. Nie chciałam żeby ktokolwiek dowiedział się o Harrym. Ja też nie chcę mieć nic z nim wspólnego. 
-Cześć Skarbie.- moje serca zakołatało 3 razy szybciej. Zacisnęłam powieki, kiedy poczułam jak jego pełne usta delikatnie docisnęły się do mojego policzka. Poczułam się źle, kiedy jego ciepłe wargi cmoknęły moje zanim całkiem się odsunął. Nie miałam innego wyjścia. Harry nie miał czasu na zorientowanie się, kiedy w sekundzie rzuciłam się do ucieczki. Mój niski wzrost umożliwił mi wtopienie się w tłum, kiedy sprawnie poruszałam się między ludźmi. 
-Em!- jego głos był świetnie słyszalny. Był blisko, za blisko. Mocny uścisk na ramieniu zatrzymał moje chaotycznie kroki.
-Daj mi się wytłumaczyć.
-Nie ma czego tłumaczyć, daj mi spokój.-  Zacisnęłam mocno powieki. Nie chciałam aby widział jak płaczę- płaczę z jego powodu. Byłam zła. Do czasu, kiedy się nie odwróciłam. Moim oczom ukazał się Harry, w rzeczy samej. Jego szmaragdowe tęczówki lśniły się od natłoku łez, które bezkarnie spływały, po zarumienionych policzkach. Oddychał ciężko, nieregularnie. Już dawno puścił moje ramie. Stał tak po prostu, patrzył na mnie, podczas gdy ja nie wiedziałam co robić.
-Nie zostawiaj mnie…- rzucił cicho. Brzmiało to trochę jak ostrzeżenie. Moje obawy, strach, lekka odraza minęły, pękły. – Pomóż mi.- Zamarłam. Sposób w jaki te słowa opuszczały jego usta. Prosił mnie o pomoc. Kiwnęłam głową, wtulając się w jego tors. Zaśmiał się cichutko zanim objął mnie ramionami, Jego łzy kapały na moje czoło. Nie dbałam o to. Jedynie nad czym myślałam, to jego prośba. Prośba o pomoc. Potrzebował mnie. 
-Wracajmy do domu księżniczko.- szepnął. Oderwałam się od niego niechętnie, chowając ręce w kieszeniach. Jesienna pogoda dawała o sobie znać. Zaśmiał się, kręcąc głową. Wyjął moją dłoń z kieszeni, natychmiastowo splatając nasze palce. Uśmiechnął się do mnie serdecznie lekko ciągnąć w stronę samochodu. Moje zachowanie było nieodpowiednie, zadaję się z osobą, która jest najprawdopodobniej uzależniona od narkotyków, ale moja pomoc była mu potrzebna. A ja chciałam mu ją ofiarować. 
- Może wejdziesz?- spytałam kiedy staliśmy już pod moim domem. Harry wydawał się być trochę przybity. Położyłam dłoń na jego kolanie lekko go ściskając. Próbowałam mu dodać trochę otuchy, co poskutkowało. Ogromny uśmiech zagościł na jego twarzy. Pokiwał głową, wysiadając z samochodu, otworzył mi drzwi, lekko podtrzymując w talii, kiedy wysiadałam. 
Postawiłam przed nim kubek herbaty, kiedy siedzieliśmy już w kuchni. Ślepo wpatrywał się w okno, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną. Wiedział o co zapytam. Mogłabym przysiąc, że wyczuł moje rosnące poirytowanie, kiedy dalej siedział wlepiając wzrok za okno. 
-Harry, czy.. czy ty..-nie byłam w stanie dokończyć. 
-Nie Em, nie jestem uzależniony. – Zaprzeczył szybko i natychmiast odwrócił głowę w moją stronę. Spojrzałam na niego spod ściągniętych brwi. Moje kciuki miarowo pocierały fioletowe sińce pod jego oczami. Przymrużył lekko oczy, czułam jak odpręża się pod wpływem mojego ostrożnego dotyku. Brał, byłam tego pewna.
-Ja tylko czasami. Nie jestem uzależniony.- Zaczął się tłumaczyć.
-Złapali się kiedyś?- Rzuciłam prosto z mostu, czasami moja bezpośredniość się przydawała.
-Co?
-Policja, siedziałeś kiedyś?- Cisza była dla mnie wystarczającą odpowiedzią. Zaczęłam cofać się, by trochę zwiększyć odległość między nami. Przestraszyłam się a on to zauważył. Pokręcił chaotycznie głową, wyciągając rękę w moją stronę. Zieleń jego oczy była dużo bardziej intensywna niż zazwyczaj. 
-To było bardzo dawno temu, dobrze?- Cichy, drżący głos wydostał się z lekko rozchylonych warg. Potrzebowałam czasu. 
-Wyjdź.- Rozkazałam cichutko spuszczając wzrok. Nic nie powiedział. Podszedł tylko aby złożyć miękki pocałunek na moim rozgrzanym policzku. Był zły. Albo raczej smutny. Nie chciałam tego, ale nie widziałam jak mam się zachować.
-Wrócisz jutro?- Zapytałam kiedy już uchylał drzwi wejściowe.
-Zawsze do Ciebie wrócę.